czwartek, 16 stycznia 2014

Prolog.

"Gdyby skrzydła miłości istniały, już dawno z wielkim bólem w sercu odleciałabym daleko od zakazanego owocu, którym jesteś Ty..."

Thirty Seconds To Mars – End Of All Days.

- Jak tylko załatwię parę spraw na mieście to pójdziemy na pizzę i spędzimy razem wieczór. Nie gniewaj się słonko. - powiedziała wysoka brunetka w średnim wieku do małej dziewczynki, szykując się przy tym do wyjścia.
- Ale mamo... dziś są moje urodziny.. nie wychodź nigdzie, zostań w domu. - dziewczynka spojrzała się na mamę ze smutnym wyrazem twarzy. Była przyzwyczajona do tego, iż jej rodzicielka była ciągle zapracowana, jednak nie potrafiła znieść faktu, że ta praca jest ważniejsza od niej samej. Kobieta spojrzała się na blondynkę, po czym podeszła do niej i przykucnęła, chwytając jej małe rączki.
-Skarbie, obiecuję ci, że te urodziny spędzimy w dwójkę. Dziś zostaniesz z ciocią Beatrice. Pójdziecie razem na lody i na plac zbaw. Co ty na to? – córka spojrzała się na nią smutno brązowymi tęczówkami i przytaknęła po chwili główką. Brunetka wstała, poprawiła się po raz ostatni i zabrała z łóżka swoją czerwoną skórzaną torebkę oraz czarną teczkę z dokumentami, po czym wyszła z sypialni, zostawiając tam samą blondyneczkę…

§


To był ostatni raz, gdy widziałam swoją rodzicielkę żywą. Dwie godziny po opuszczeniu przez nią domu, ciocia Beatrice, a zarazem starsza siostra mojej mamy, dostała telefon od policji z przykrą wiadomością, iż moja mama została postrzelona w strzelaninie w centrum miasta Hannover. Ponieważ, że ciocia nie chciała mi robić jeszcze większej przykrości w dniu moich siódmych urodzin, powiedziała mi o tym dwa dni po, wcześniej tłumacząc jej nieobecność, że mama pojechała do babci, gdyż kobiecina źle się czuje. Szczerze powiedziawszy, nie miało to dla mnie znaczenia, czy powiedziałaby mi o tym w urodziny, tydzień po, czy też miesiąc. Wiadomo było, że przeżyłabym to z takim samym ogromnym bólem w sercu. Tak naprawdę miałam tylko ją. Ojciec odszedł od mamy, gdy miałam dwa latka, więc nawet go nie pamiętam i nigdy go nie potrzebowałam. Moja mama była na prawdę piękną kobietą; wysoka, szczupła brunetka o dużych czekoladowych oczach, które po niej odziedziczyłam, oraz pełne malinowe usta. Ale była też kobietą sukcesu, przez co często nie było jej w domu i zamiast niej zajmowała się mną jej starsza siostra, Beatrice. Jednak zawsze wiedziała czego chce i dążyła do celu. Chciała zapewnić mi w przyszłości wysoki dobrobyt, nie chciała by czegoś mi brakowało, a jednak.. Brakowało mi jej obecności w domu, przy mnie. Mimo, że nie zajmowała się mną zbyt często, to wolne chwile próbowała poświęcić tylko dla mnie. Pamiętam jak leżałyśmy w salonie na sofie przy rozpalonym kominku, piłyśmy gorącą czekoladę z bitą śmietaną i karmelem, oglądając przy tym bajkę „Śpiąca Królewna”, lub gdy przesiadywałyśmy słoneczne dni w ogrodzie i malowałyśmy farbkami na białych kartkach technicznych różne obrazki. Tego nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę jej delikatnych rysy twarzy, anielskiego głosu, podczas śpiewania mi kołysanek, jej słodkiego zapachu… Nie zapomnę…

6 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie. Szkoda mi tej malutkiej, że to właśnie w swoje urodziny straciła matkę i to jeszcze jako 7 latka... Pisz dalej! Na pewno będę czytać. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny post, który - mam nadzieję - rzuci więcej światła na historię tej dziewczyny. Póki co mogę jednak powiedzieć, że bardzo przyjemnie się czytało, mimo tego, że nie był to najweselszy prolog. Pozdrawiam i życzę wielu pomysłów oraz duuużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatem... przeczytałam. Zaczyna się całkiem ciekawie. Chociaż wyłapałam trochę błędów... Takie dwa, które najbardziej rzuciły mi się w oczy, to ''spojrzała się'' - w tym przypadku ''się'' jest totalnie niepotrzebne. Dla mnie to dziwny i irytujący zwyczaj, gdy ludzie po takich czasownikach jak ''spojrzeć'' lub ''patrzeć'' piszą ''się''... Jest to w każdym razie niepoprawne. I druga rzecz: ''Nie zapomnę jej delikatnych rysy twarzy'' - w dopełniaczu (kogo? czego?) oczywiście ''rysów'', a nie ''rysy''... W sumie tyle ode mnie, bo jeśli chodzi o fabułę to póki co niewiele mogę powiedzieć po samym prologu :))

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ^^
    (www.rose-im-wind.mylog.pl)
    K.J. Leittmann

    Okay, mój komputer coś wariuje i sam usuwa komentarze... Mam nadzieję, że ten doda się poprawnie i nie zniknie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako że ostatnio jestem maniaczką opowiadań i zaczęłam czytać dosłownie wszystko, co "nowe", pozwól, że udzielę Ci paru rad w związku z Twoim tekstem.
    Ogólnie rzecz biorąc - ciekawie wprowadziłaś czytelników w temat opowiadania, choć tak naprawdę nadal nie wiemy zbyt wiele. Duży plus za retrospekcję i powrót do teraźniejszości; dzięki temu czytelnik pobudza swoją wyobraźnię, bo opowiadanie staje się ciekawsze. Drugi plus to szczegóły - starannie opisany wygląd zarówno matki, jak i córki. Już po pierwszych zdaniach można sobie je wyobrazić.
    Teraz czas na małe błędy, jakie zauważyłam. Nie zrozum mnie źle - nie chcę Cię krytykować, a jedynie pomóc Ci się rozwinąć i wskazać Ci miejsca, w których popełniłaś jakiś błąd składniowy czy inny. Nie robiłabym tego, gdybym opowiadanie uznała za totalną szmirę niegodną niczyjej uwagi. Twoja opowieść mnie przyciągnęła i dlatego chcę udzielić Ci kilku wskazówek:

    - mówimy "patrzeć", a nie "patrzeć się". Mimo że w mowie potocznej "patrzeć się" jest uznane za dopuszczalne, zdecydowanie lepiej brzmi po prostu "patrzeć". Już na początku zauważyłam trzykrotnie tę formę.
    - "urodziny spędzimy w dwójkę" - skoro są to dwie kobiety, to urodziny spędzą we dwie, a nie w dwójkę. W dwójkę spędzałyby czas osoby przeciwnej płci.
    - "postrzelona w strzelaninie" - masło maślane tutaj wyszło. Może po prostu "zginęła w strzelaninie"?
    - "Ponieważ, że ciocia nie chciała mi robić jeszcze większej przykrości" - zdania nie zaczynamy od "ponieważ", poza tym zdanie jest niepoprawne składniowo. Łatwiej byłoby napisać "Z racji tego, że ciocia...."
    - "wcześniej tłumacząc jej nieobecność, że mama pojechała do babci" - tłumacząc nieobecność tym, że..., zabrakło tego kluczowego słówka "tym",
    - "tydzień po, czy też miesiąc" - powinno być "tydzień czy też miesiąc po", w tym przypadku składniowo jest niepoprawnie,
    - "na prawdę" - to magiczne słówko piszemy łącznie "naprawdę",
    - "mimo, że" - przed "że" w tym przypadku nie piszemy przecinka,
    - "wolne chwile próbowała poświęcić tylko dla mnie" - czas poświęcamy komuś, nie dla kogoś. Dla kogoś możemy poświęcić SIĘ. W tym przypadku "wolne chwile próbowała poświęcić tylko mnie/mi",
    - "gdy przesiadywałyśmy słoneczne dni" - przesiadywać W słoneczne dni bądź spędzać słoneczne dni,
    - "jej delikatnych rysy twarzy" - dopełniacz (kogo? czego?) - nie zapomnę jej delikatnych RYSÓW twarzy,
    - unikaj powtórzeń w zdaniu; wielokrotnie zauważyłam w jednym zdaniu dwa razy użyte słówko "miała", "była" czy "nie chciała".

    Mam nadzieję, że weźmiesz sobie do serca moje drobne uwagi i nie poczujesz się urażona wskazówkami. Ja za to dodaję Twojego bloga do obserwowanych i będę na bieżąco czytać Twoje opowiadanie. :-)
    http://need-your-devotion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczyna się bardzo smutno... Mam nadzieje, że jednak nie wpędzisz nas w depresję tym opowiadaniem. Zastanawiam się, w która stronę pójdziesz, pisząc tę historię. Dostrzegłam kilka błędów, ale to nic! Każdemu się zdarza.
    Czekam i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń