sobota, 18 stycznia 2014

Odcinek drugi

Gdy doszłyśmy do klubu, w którym miała się odbyć owa impreza urodzinowa tak zwanego Toma, przeszedł mnie mały dreszczyk. Pijani ludzie wychodzący z klubu zniechęcili mnie by wejść do środka. Jednak nie chciałam odstawić Kathrin i zrobić jej przykrość. W końcu byłyśmy przyjaciółkami, a przyjaciele tak nie robią. Dlatego dla niej zrobiłam ten wyjątek i weszłam razem z nią do zadymionego klubu. Rozejrzałam się dookoła, ale nie mogłam nic zobaczyć, iż wszędzie był dym. Dziewczyna widząc znajomą jej postać, pociągnęła mnie za rękę i podeszłam z nią bliżej. Gdy owa osoba odwróciła się w naszą stronę, ujrzałam wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta z lekkim zarostem, który wyglądał na co najmniej dwudziestopięcioletniego mężczyznę. Blondynka od razu się z nim przytuliła i obdarzyła go delikatnym całusem w usta, składając mu przy tym życzenia urodzinowe. Na ten widok uniosłam delikatnie brwi do góry, bo tak naprawdę nie wiedziałam od jak dawna się spotykają. Po chwili chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się szeroko, podając swoją dłoń.
-Ty za pewne jesteś Asteya. Ja nazywam się Tom. – powiedział, na co ja przytaknęłam delikatnie głową i wysunęłam swoją drobną dłoń, którą brunet na znak zawarcia nowej znajomości delikatnie uścisnął. – Zamówcie sobie coś do picia. Za wszystko płacę ja z bratem, a skoro o nim wspomniałem to pójdę go lepiej poszukać. – odparł z uśmiechem, po czum musnął delikatnie policzek Kathrin i znikł z zasięgu naszego wzroku. Dziewczyna po chwili odwróciła się w moją stronę szeroko uśmiechnięta.
- I co? Co o nim myślisz? Jest taki uroczy.- powiedziała rozmarzona, poprawiając swoją grzywkę, która co chwilę opadała na jej niebieskie oczy.
- Kath… ile on ma lat? – spytałam się, na co blondynka delikatnie się zarumieniła i zasłoniła usta dłonią.
- Dwadzieścia sześć…. To nie tak dużo! – zaczęła się od razu bronić, wmawiając mi, że „wiek dla miłości nie jest ważny”. Pokręciłam głową z niedowierzeniem. Nie sądziłam, że Kath jest zdolna do zarywania do starszych od siebie o osiem lat mężczyzn.
- To jest idiotyczne… Ale co ja ci mogę zrobić.. – odparłam wzruszając ramionami. Po chwili podeszłam z dziewczyną do baru, gdzie zamówiłyśmy po piwie, a gdy dostałyśmy zamówienie, poszłyśmy usiąść na wolną skórzaną sofę, która stała w oddali od parkietu i tańczących ludzi. Spoglądałam na tłum świetnie bawiących się ludzi i po chwili zrozumiałam, że to nie moje towarzystwo. Jednak wolałam zostać w domu i pooglądać filmy. Nigdy nie byłam imprezową dziewczyną i nie przepadałam na imprezami, jednak Kath była moim przeciwieństwem i nie chcąc by coś jej się stało lub dla towarzystwa szłam z nią do naszych znajomych na zabawy. Po chwili usłyszałam znajomy męski głos. Spojrzałam się w bok i ujrzałam Toma wraz z nieznajomym mi blondynem, który pomimo inngo koloru włosów, wyglądał identycznie jak brunet. Miał te same rysy twarzy, oczy, usta, nos.. Niczym się nie różnili. Kath od razu przywitała się z blondynem, zadając mu pytania typu: „co u ciebie słychać?”, „co robiłeś dzisiaj?”, na co ten odpowiadał z uśmiechem. Po ich krótkiej rozmowie blondyn spojrzał się na mnie i obdarzył delikatnym uśmiechem.
- My się jeszcze nie znamy. Jestem Bill. – powiedział, podając mi swoją dłoń i spoglądając na mnie uważnie. Oczywiście odwzajemniłam gest, uścisnąwszy lekko jego rękę.
- Ja Asteya. – odparłam krótko, na co blondyn uśmiechnął się szarmancko.
                Po kilku piwach i drinkach wszyscy byli już rozluźnieni i bawili się świetnie. Zwłaszcza Kathrin i Tom, którzy co chwilę gdzieś wychodzili lub tańczyli na parkiecie. Ponieważ, że ja nie umiałam oraz nienawidziłam tańczyć siedziałam na sofie wraz z Billem, który palił papierosa. Po jego minie widać było, że nie był zadowolony z imprezy, mimo, że była to też JEGO impreza, na dodatek urodzinowa. Upiłam łyk coli z rumem, które wcześniej zamówiłam i spojrzałam się na blondyna, który siedział zapatrzony na ludzi, bawiących się w rytmie, puszczanej przez DJ’a muzyki.
- Czemu się nie bawisz? – spytałam, upijając kolejny łyk. Bill zgasił papierosa w popielniczce i podniósł wzrok na mnie.
- A ty czemu się nie bawisz?
- Na pytania nie odpowiada się pytaniem. Poza tym nienawidzę tańczyć i nie jestem imprezową osobą. – odparłam, odstawiając szklankę na drewniany stolik, na którym stały zapalone świeczki.
- Powiedzmy, że mam ten sam powód co ty. – uśmiechnął się, chwytając za swoje piwo, po czym upił kilka łyków.
-„Powiedzmy”?
- Ja w przeciwieństwie do ciebie umiem tańczyć, ale tak jak Ty nie jestem imprezowiczem. Nie lubię zalanych ludzi, którzy toczą się po ziemi do domu i wymiotują po drodze w uliczne śmietniki. Nie lubię zadymionych pomieszczeń, mimo, że palę tu papierosy i tego dymu jest coraz więcej. Nie lubię zbyt głośnej muzyki włączanej przez DJ’a, zwłaszcza electro house czy techno. Nie lubię dziewczyn, które po pijaku się rozbierają, tańczą na barze z myślą, że kogoś przyciągną do siebie i sprzedają swoje ciało dla pieniędzy lub bzykają się dla przyjemności w toaletach. Nie lubię ogromnych tłoków, które są w klubach czy na domowych imprezach. Dlatego nie jestem zadowolony z bycia tutaj, ale jestem tu dla brata. W końcu to tez jego impreza i urodziny. I nie chcę w tym dniu robić mu przykrości. – powiedział poważnym tonem, spoglądając w moje oczy tak, jakby chciał abym to zapamiętała na zawsze. Po chwili spojrzał się w stronę Toma, który stał przytulony z Kath przy barze i rozmawiał z wysokim chłopakiem. – Powiedziałaś, że nie jesteś imprezową osobą. Więc czemu tu przyszłaś? – spytał, patrząc się w ciąż w ten sam punkt.
- Przyszłam tu dla Kathrin. Nie chciała iść sama, poza tym jest moją przyjaciółką i znając siebie, gdybym tu z nią nie przyszła, martwiłabym się o nią. Bałabym się, że coś jej się stanie, że ktoś dałby jej narkotyki, zgwałciłby czy zrobiłby coś jeszcze gorszego. Jest dla mnie tak samo ważna jak Tom dla ciebie. Zależy jej na Tomie i chciała, bym go też poznała i wyraziła o nim swoją opinię. – odpowiedziałam, dopijając alkohol do końca, po czym odstawiłam pustą szklankę na stolik. Blondyn spojrzał się na mnie i posłał mi delikatny, ale za to szczery uśmiech.
- I to mi się w Tobie podoba. Jesteś bardzo opiekuńczą osobą, troszczysz się o Kath jak o siostrę. Nie chcesz by stała się jej krzywda i zapewne, gdyby ktoś ją skrzywdził, nie oszczędziłabyś mu życia. – zaśmiał się, wypowiadając ostatnie słowa. Jednakże mówił prawdę. Gdyby coś się jej stało, osoba odpowiedzialna za to nie pożyłaby długo na tym świecie.

§


Po wyjściu z klubu bliźniacy stwierdzili, że dla NASZEGO bezpieczeństwa, odprowadzą nas do domu. Jednak żadne z nas nie mogło powiedzieć o sobie, że „myślał racjonalnie” i był „lekko wstawiony”. Każdy był nieźle pijany, jednak nikt nie wymiotował i nikt się nie toczył po ziemi. Każdy trzymał się osoby obok stojącej, która się „lekko” chwiała, jednak chód naszej czwórki nie był normalny. Co chwilę ktoś zaliczał glebę lub trafiał na znaki drogowe. Odprowadzając pierw Kath, zahaczyliśmy o najbliższy sklep monopolowy, w którym Bill kupił różnego rodzaju żelki. W dalszej drodze do jej domu mijaliśmy fontannę, więc Tom od razu wpadł na świetny pomysł, by zrobić wielką kąpiel. W każdym bądź razie NIKT nie wyszedł z niej ani odrobinę suchy. Gdy dotarliśmy do domu Kathrin, para zakochanych żegnała się ponad godzinę, stojąc w miejscu i przytulając się do siebie, przez co ja i Bill siedzieliśmy na krawężniku chodnika, oparliśmy się o siebie i zaczęliśmy tak zasypiać. Jednak dzięki Tomowi, który nas obudził mogliśmy w końcu iść do mnie.
- To jak moi mili? Idziemy gdzieś jeszcze na małe…. Co nie co… - spytał się ciemnowłosy, poruszając zabawnie brwiami.
- Oooo nie. Ja wracam do domku. Muszę się wyspać… Chwila… Dziś jest piątek?
- Raczej już sobota… - odpowiedział blondyn.
- Cholera… czemu my odprowadziliśmy Kath do jej domu?... – klepnęłam reką czoło, co oznaczało, że zapomniałam o najważniejszym….
- A to źle….? – blondyn spojrzał na mnie zaskoczony, po czym zerknął kątem oka na swojego brata, który wzruszył ramionami, opierając się o drzewo.
- Ona miała nocować u mnie… FUCK… - zaśmiałam się się z własnej głupoty, na co blondyn zareagował głośniejszym śmiechem. Tom podszedł do nas i od razu palnął coś niepotrzebnego.
- Bill może u ciebie nocować. Mi wolna chata zawsze pasuje. - uśmiechnął się zadziornie, spoglądając na Billa. Ten jednak pokręcił przecząco głową, wzdychając przy tym cicho.
- Tom, nie pij więcej…
- Nie jestem aż tak pijany…. ACHTUNG! Ja tu idę, no nie? – odparł, próbując zrobić parę kroków w przód, co zakończyło się totalną klapą i wpadką na najbliższe, stojące przy krawężniku auto. – No dobra, zmieniam zdanie.
- Ych.. Chodź, odprowadzimy cię, a potem… jakoś dojdę z nim do domu.. – blondyn zerknął na mnie z delikatnym uśmiechem, na co przytaknęłam głową.
Po ok. dwudziestu minutach byliśmy już pod moim domem. Wszystkie światła były zgaszone, co mogło oznaczać, że ciotka spała już o tej porze. Tom usiadł na chodniku tuż przy bramie do wjazdu do garażu cioci i przymknął oczy.
- Tom, nie zasypiaj! – Bill podszedł do brata i delikatnie go kopnął nogą, na co jego brat odparł jedyne „eche”.
- Ja już pójdę do siebie, a ty lepiej go jakoś zaprowadź do domu, bo inaczej spędzicie tu noc. – powiedziałam rozbawiona całą tą sytuacją. Mogłam śmiało przyznać, że taki widok był niezmiernie zabawny.
- Będę musiał… ych.. w takim razie dobranoc. Do zobaczenia.. mam nadzieję..

 ***

Tak więc drugi odcinek za mną! Za jakiekolwiek błędy stylistyczne, ortograficzne przepraszam! ;-)

5 komentarzy:

  1. Czytałam już wcześniej prolog, ale dopiero dzisiaj dotarłam, aby skomentować. I proszę już 2 odcinek :D W sumie to lepiej, bo o prologach nigdy nie wiem co powiedzieć xD A tu już dzieje się coś więcej i widać jakiś zarys. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Jest tak życiowo, naturalnie. Pomysł nie jest jakiś ściągnięty z kosmosu, nie jest jakieś pogmatwane i w ogóle. Lubię takie opowiadania. Lekkie i przyjemne. Poza tym całkiem nieźle piszesz, naprawdę dobrze się to czyta ;) Zaczynam się wciągać w te historię! Mam nadzieję, że dalej tak będzie. Oczywiście, żeby nie było za miło, trochę się przyczepię xd
    Jest kilka rzeczy, które mi się rzuciły w oczy. Nie tyle, że są niepoprawne, ale przede wszystkim dlatego, że źle brzmiały w zdaniu. "Jednak nie chciałam odstawić Kathrin i zrobić jej przykrość." wyrażenie "odstawić" brzmi dosyć dziwnie i przyznam, że pierwszy raz się z takim spotykam. Zazwyczaj mówi się "wystawić". Nie wiem, czy to zamierzone, czy przypadek. Nie chcę się też czepiać, ale po prostu nie brzmi to zbyt dobrze. Poza tym jeszcze w zdaniu "Rozejrzałam się dookoła, ale nie mogłam nic zobaczyć, iż wszędzie był dym. " Zdecydowanie zamiast "iż" prosi się tam zwykłe "bo" albo chociaż "ponieważ". Dalej, w momencie, gdy Tom odszedł od dziewczyn "znikł z zasięgu naszego wzroku" w tym sformułowaniu bardziej odpowiednie jest "zniknął", ponieważ nie rozpłynął się w powietrzu, tylko zniknął z pola widzenia ;D Było jeszcze parę literówek, ale tego już nie zamierzam wytykać xd To są naprawdę drobne szczegóły, ale jednak czasem rażą w oczy.
    Dodam jeszcze, że postać Astei (nie mam pojęcia jak to się odmienia, więc wybacz xd) bardzo przypadła mi do gustu. Pewnie, dlatego, że jest trochę podobna do mnie :D Lubię też motyw z przyjaciółkami i bliźniakami. Fajne jest również, że Asteya i Kathrin są trochę swoimi przeciwieństwami pod pewnymi względami, a i tak świetnie się dogadują.
    Dobra, kończę bo się rozpisałam :D
    No więc nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny odcinek ;) Pozdrawiam i życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz więcej. Chce więcej. :D
    Jest świetnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę sztywno, ale myślę, że to dlatego, że się jeszcze nie wdrożyłaś no i jest to dopiero początek Poza tym sądzę, że w ten sposób udało ci się pokazać całą em... sztuczność sytuacji. Obydwoje byli niezbyt zadowoleni z imprezy i bawili się średnio (przynajmniej do czasu :P), więc myślę, że właśnie tak się czuli - sztywno. Czekam na następne części.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na land-of-grafic po odbiór szablonu! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam dodać - numer twojego szablonu to 688

      Usuń